Tom Hardy - mięśniak z charakterem

Tom Hardy wygląda na potężnego osiłka. Ogromne bary, imponująca sylwetka, mina twardziela – z takim wizerunkiem mógłby z powodzeniem stanąć w szranki w rywalizacji strongmanów. Tymczasem nie każdy wie, że Hardy oprócz grania w filmach twardzieli właśnie, to także niegdyś wzięty aktor teatralny o pełnym wykształceniu. Dzisiaj przeżywa swój najlepszy czas. W ciągu ostatnich lat jego występy wypromowały go jako jedną z najbardziej interesujących postaci Hollywood. Dzisiaj zgarnia świetne role, zdobywa dobre recenzje, a także coraz większe zaufanie publiki. O co wcale nie było łatwo. To jemu przecież nie tak dawno przypadło okropnie trudne, aktorskie wyzwanie. Miał bowiem zagrać wroga samego Batmana w zamknięciu batmanowskiej trylogii Christophera Nolana. Poprzednio to zadanie z największą brawurą wykonał Heath Ledger, nagrodzony za swój występ pośmiertnym Oscarem. Rola Jokera, mimo że jeszcze ciepła (film pojawił się w kinach w 2008 roku) już okrzyknięta kultową – na stałe zapisała się w naszej świadomości. Choć nie tylko! Ona wzbudziła nasz szczery podziw. W świetle tego faktu oraz legendy towarzyszącej postaci swojego poprzednika, stworzenie postaci Bane’a musiało być frustrujące.
Dzisiaj z całą pewnością można stwierdzić, że Tom Hardy podołał temu zadaniu. Choć jego antybohater już z założenia miał mniejsze pole do aktorskiego popisu niż Joker, był po prostu przerażającym kolosem w masce, wzbudził przerażenie i szacunek. Trzeba było do tego wielkiej charyzmy. Ją Tom Hardy bez wątpienia posiada. Jako wielki mięśniak, mógłby stać się kolejnym aktorem kina akcji. Tymczasem udało mu się osiągnąć znacznie więcej. Gra zarówno dramatyczne role, jak i pojawia się w wielkich hitach – tutaj jego postacie zawsze jednak mają charakter. No prawie zawsze. Z powodzeniem można by wyciąć z dorobku Hardy’ego niezbyt chlubną komedię „A więc wojna” z Reese Witherspoon. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej jego filmografii, zobaczymy całkiem interesujące rzeczy. Po gościnnym występie w serialu „Kompania braci”, zaczął pojawiać się na dużym ekranie. Jego pierwszym filmem był głośny „Helikopter w ogniu”. Jedne z jego wcześniejszych produkcji to także „Przekładaniec” z Danielem Craigiem oraz „Rachunek sumienia” z Willemem Dafoe i Paulem Bettany. Pojawił się również w interesujących „Scenach z życia intymnego”, telewizyjnym „Sweeney Toddzie” czy niestety skrytykowanym filmie Sofii Coppoli pt. „Maria Antonina” z Kirsten Dunst. Jego kariera rozwijała się w różnorodnych kierunkach. Grał w thrillerach („Reguła – WAZ”), filmach akcji („Totalna zagłada”) czy dramatach („Sturat: Spojrzenie w przyszłość”). Wcielał się również role charakterystyczne, choćby tytułową postać w „Bronsonie” ostatnio popularnego Nicolasa Windinga Refna czy niebezpiecznego Heathcliffa w telewizyjnej wersji „Wichrowych Wzgórz”. U Nolana pierwszy raz pojawił się w „Incepcji”. Przed „Mroczny Rycerz powstaje” zagrał w dwóch głośnych filmach. Był to „Wojownik”, film o sztukach walki oraz „Szpieg” z Garym Oldmanem - wyjątkowo doceniony przez krytykę. Z kolei po wyrazistej roli Bane’a przyszedł czas na coś nowego, czyli w tym wypadku magnetyczną rolę w „Gangsterze”, gdzie zagrała także Jessica Chastain i Shia LaBeouf.
Hardy wcielił się tu w postać niezbyt bystrego mięśniaka-przemytnika alkoholu i ponownie przekonał publikę. Jego rola miała znacznie więcej kolorów niż by na to wskazywał scenariusz, wykroczyła daleko poza ramy umięśnionego głuptaka.

Przed aktorem kolejne wyzwania. Już niedługo zobaczymy Hardy’ego jako wcielenie naprawdę kultowej postaci – Mad Maxa, prawdziwego wojownika pustkowi, który jak do tej pory posiadał twarz Mela Gibsona, któremu trudno będzie dorównać. Fani klasyki kina rozrywkowego już zacierają ręce. Czy Hardy podoła kolejnej wyrazistej roli? Mówią, że jest nowym Marlonem Brando, więc mógłby nie podołać?