2011.09.20// D. Jędrzejewska
TM-Semic to legendarne wydawnictwo, które w latach dziewięćdziesiątych przyniosło całe pokłady radochy dorastającym chłopcom. Do dziś wzdychamy z nostalgią na wspomnienie „zeszytowych” komiksów, ich zapachu, szorstkiego papieru i śliskiej, kolorowej okładki. Oczekiwanie na nowy numer „Supermana”, „Batmana” czy „Spawna” każdorazowo niosło ze sobą dreszcz emocji, radość ekscytacji. W ramach działalności TM-Semic powstało 930 komiksów. Wiele z nich to autentyczne perełki w historii komiksu. Warto czasem zdmuchnąć z nich kurz i wrócić do podniecających historii o herosach ratujących świat.
Jako pierwsi byli
Spiderman i Punisher. Potem do bohaterskiej menażerii dołączył
Superman i Batman. Dzisiaj pierwsze numery tych komiksów można odszukać w antykwariatach w cenie o kilka złotych wyższej niż pierwotnie. Ale ich wartość sentymentalna, jak i wyrażona w złotówkach wciąż będzie rosnąć.
Superman stworzony kreską
Johna Byrne’a to największy komiksowy klasyk, bez względu na fakt, że jego przeciwnicy uparcie nazywają go najbardziej zniewieściałym i miałkim bohaterem w historii „zeszytówek”.
Batman od zawsze był dla nich lepszą alternatywą. Mroczny, mniej amerykański, bardziej brutalny, realny i tajemniczy.
Jedne z lepszych numerów „
Batmana” to „
Zabójczy żart” (nr 1/1991, według scenariusza
Alana Moore’a) – z Jokerem jako naprawdę przerażającym psychopatą w roli głównej, „
Mroczny Rycerz Mrocznego Miasta” (nr 8/1991) – bardzo epicka opowieść o starciu Batmana z Człowiekiem Zagadką czy znakomite wydania specjalne -„
Batman:Venom” (nr 4/1994), „
Batman vs Predator” (2/1993), „
Batman/Judge Dredd:Sąd nad Gotham” (nr 4/1993). Ten ostatni był swoistym przełomem. Pierwszy raz mieliśmy okazję przeczytać zeszytowy komiks w tak pięknym wydaniu. Papier kredowy i lakierowana okładka połączone z różnorodną paletą kolorów zrobiły na nas ogromne wrażenie.
Z czasem TM-Semic wprowadzał na nasz rynek coraz więcej tytułów. Szeroką publikę zyskały sobie „
Green Lanterny” z ekscentryczną postacią Hala Jordana oraz „
X-meni”. Ci podtrzymują swoją sławę do dziś w całkiem niezłych produkcjach filmowych. Wiele emocji oraz prawdziwą, kompletną i wyczerpującą rozrywką dla fanów komiksów były kwartalniki „
Mega Marvel”. Tytuły, które najbardziej zapamiętaliśmy, to „
Ghost Rider 2099” (1/1994), „
Silver Surfer:Przypowieść” (1/1999) lub „
Weapon X” (4/1994). Wartka akcja, bohaterowie, których jeszcze nie znaliśmy, a przede wszystkim spora ilość stron sprawiały, że moment pojawienia się „
Mega Marvela” w kiosku było swoistym świętem.
Z dużą ciekawością sięgaliśmy po albumy wyższej jakości i dojrzalsze twórczo, do których należał „
Spawn”, „
Wild C.A.T.S” czy „
Lobo”, aczkolwiek wydawnictwo przez długi czas miało również wielu młodziutkich fanów. Wspomnijmy takie tytuły, jak „
Goliat”, „
Casper” czy „
Alf”. Dziewczynki z kolei chętnie czytywały „
Muminki” lub „
Czarodziejkę z Księżyca”. Ponad podziałami stał natomiast dowcipny „
Garfield”, którego komiksowe paski śmieszyły zarówno dzieci, jak ich rodziców.
Zaglądając do wydawniczego zaplecza, my – jako odbiorcy komiksów – moglibyśmy czuć się zaskoczeni, jak wiele trudności sprawiało regularne wydawanie naszych, ukochanych tytułów. Problemy finansowe, dystrybucja w jeszcze skostniałym systemie, pociągały za sobą wiele utrudnień. Mimo to brak konkurencji i fascynacja polskiego czytelnika kolorowym światem komiksu wróżyła sukces. I owszem, sprzedaż powyżej wymienionych tytułów przekroczyła wszelkie oczekiwania. Zaczęto organizować dodruki, popyt na te historie był ogromny. Kryzys przyszedł dopiero z 1997 rokiem, kiedy to popularność superbohaterów zaczęła znacznie spadać (czyżby jedno pokolenie wyrosło?), po 102 numerach bez wcześniejszych ostrzeżeń na kioskowe półki nie trafił „
Spider-man”, po wielu poślizgach w wydawaniu zniknął również „
Mega Marvel”, „
Batmana” i „
Supermana” połączono w jeden komiks.
I choć próbowano reanimować Tm-Semic na różne sposoby (seria wydawnicza
Top Manga, Alieny i Predatory), koniec przyszedł w roku 2003. Dzisiaj jest nam trochę żal, choć oferta komiksowa w Polsce jest nieporównywalnie większa od tej z roku, w którym TM-Semic rozpoczynał działalność. Posiadacze archiwalnych numerów za dobrych parę lat być może będą mogli ładnie zarobić na ich sprzedaży. Tylko ilu z nich będzie chciało pożegnać się z tak pięknie sentymentalnymi zbiorami?