Pomysły na koncerty są zwykle dwa. Albo robimy bombastyczne show, ociekające seksem, ze spektakularnymi strojami, energetycznym zespołem tanecznym i wymyślną choreografią, albo też stosujemy odlegle daleką taktykę. Skromny, kameralny klimat, zespół, wokalista, publiczność i nic więcej. To drugie rozwiązanie charakteryzuje artystów zwykle skupionych wyłącznie na muzyce, których największą siłą jest melodia, wrażliwość i naprawdę świetny głos. Z kolei rozwiązanie z fajerwerkami stosują przeważnie artyści-celebryci, zarabiający najwięcej, którzy oprócz swojej muzyki sprzedają całych siebie jako gotowy produkt. Ich muzyka może być lepsza bądź gorsza, najważniejsze w niej jest jednak wielkie widowisko.
Pink
Pink nigdy nie była uważana za symbol seksu. Bardzo męska, umięśniona twardzielka, poprzez swój wizerunek bardziej stała się symbolem ruchów LGBT, niż marzeniem męskich słuchaczy. Mimo to wokalistka swojego ciała się nie wstydzi. Występuje często roznegliżowana, odsłaniając na koncertach spore jego partie. Nie są jej obce również zapierające dech w piersiach widowiska. Przypomnijmy sobie chociażby jej koncert, który odbył się podczas rozdania nagród Grammy w 2010 roku, kiedy popisała się akrobatycznymi kombinacjami na harfie zawieszonych w powietrzu.
Shakira
Koncerty Shakiry zawsze należą do jednych z najbardziej gorących występów. Niezależnie od dodatkowych elementów, z których skorzysta wokalistka (stroje, zespół taneczny i inne) ona po prostu świetnie i niesamowicie zmysłowo się rusza. Cóż, w jej żyłach płynie kolumbijska krew, a jej ruchy, sposób w jaki tańczy, to naturalna, niewystudiowana umiejętność. Wraz z autentycznym wizerunkiem całość stanowi niezwykle pozytywną mieszankę, która jednocześnie sprawia wrażenie zupełnie niewymuszonej.
Rihanna
Rihanna swój wizerunek zbudowała głównie na seksie. Już pierwsze teledyski, które sprawiły, ze zyskała międzynarodową sławę, zwracały uwagę widzów zmysłowymi pozami i wyeksponowanym, ponętnym ciałem. Podobnie jest na koncertach Rihanny. Zawsze można się po nich spodziewać wyuzdanych choreografii i prowokujących zachowań. Niektórzy właśnie za tę stylistykę Rihannę kochają, inni nieustannie poddają krytyce.
Jennifer Lopez
Można powiedzieć, że Jennifer Lopez to już weteranka sceny. Na rynku muzycznym zaistniała w roku 1999, choć znacznie wcześniej pojawiała się w zespołach tanecznych na koncertach innych gwiazd. Największym atutem od zawsze skutecznie skupiającym uwagę widzów była pupa Jennifer. Można powiedzieć, że wokalistka regularnie ją „wykorzystuje” podczas swoich występów, stawiając na zmysłowe ruchy, często przywodzące na myśl nawet akt miłosny. Jej pupa trzęsie się i wywija, przyciąga niczym magnez. Dodajmy do tego błysk pięknych strojów, towarzyszących tancerzy – widowisko nie do zapomnienia.
Lady Gaga
.jpg)
Lady Gaga również nie należy do najbardziej urodziwych gwiazd muzyki popularnej. Mimo to zwraca uwagę bombastycznym wizerunkiem. Czegóż ona na sobie nie miała, w czym nie paradowała? W jej koncertowej garderobie znajdywało się niemalże wszystko, od wymyślnych kapeluszy, pióropuszy, błyszczących kombinezonów rodem z rewii, po dziwaczne stroje nawiązujące do różnych stylistyk – jednym razem z lat 30., innym razem do Madonny, kabaretu i burleski. Zdarzało się również Gadze taplać na scenie we krwi.
Lady Gaga musiała ostatnio zrezygnować ze swoich koncertów. Ma problemy ze stawami. Są tacy, co przypuszczają, że ma to związek z ekstremalnie wysokimi platformami, jakie zwykła ubierać na nogi. Coś za coś.
.jpg)
