Brunetka czy blondynka? – oto jeden z najpowszechniejszych, choć nierozstrzygniętych do tej pory dylematów w dziejach ludzkości. Jedne i drugie mają swoich zwolenników – głosy rozkładają się mniej więcej po połowie. Jasne anielice naprzeciwko pełnych powagi ciemnych głów uroczych pań - trudno się zdecydować. Na szczęście matka natura nie pozwoliła podzielić świata na dwie części i zesłała na naszą planetę jeszcze jedną, kobiecą opcję.
Rude? – podobno wredne, a jednak pociągające. Stanowią zbawienny złoty środek usytuowany między dylematem platynowego blondu, a brązu, który wzbudza respekt. Kryje się w nich coś diabelskiego i ta właśnie diabelskość skutecznie podobija męskie serca.
Wbrew popularności koloru rudego, nie tak często jest nam dane oglądać go na ekranach kin i telewizorów. Bo podobno rudy to nie tylko kolor włosów, ale także charakter. Zatem nie każda pani może sobie na niego pozwolić. Trzeba wiedzieć, że rudzielec z osobowością łagodnej blondynki – to już rudzielec podrabiany. Platyna musi mieć ikrę i temperament.
Mimo wszystko można wymienić kilka rudzielców, które mocno zapisały się w historii kina. Przeważnie cieszą one oko widza nie tylko wdziękiem, ale także bardzo charakterystyczną, niepospolitą urodą. Często odgrywają wyraziste role.
Nic dziwnego! Zwracająca na siebie uwagę ognista czupryna zobowiązuje do czegoś więcej, niż powierzchowne „ładne wyglądanie”. Niech zatem blondynka z brunetką walczą o te swoje laury. W tym fatalistycznym układzie skorzysta i tak ta trzecia – ruda. A Ty? Czy Twoje fantazje mają barwę ognia?
