Logo

Ridley Scott i jego dwa arcydzieła

Ridley Scott ma na koncie dwa największe arcydzieła kina science-fiction w historii. „Obcy” i „Łowca androidów” to filmy nie tylko kultowe, ale też wartościowe, nie starzejące się, do dziś przynoszące widzom masę emocji. A to przecież karkołomny wyczyn. Ile bowiem filmów bazujących na fantastycznych wizjach i efektach specjalnych z końcówki lat siedemdziesiątych i początku osiemdziesiątych zdołało przetrwać próbę czasu? Ridley Scott ponoć jest perfekcjonistą. Praca z nim na planie to wyzwanie, aktorzy dostają od niego niezły wycisk. Tak było od samego początku, gdy Scott tworzył jeszcze historię „Obcego”.
Ridley Scott nie znosił science-fiction

Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła

O ironio! Facet, który stworzył filmy będące czymś w rodzaju biblii każdego fana gatunku, tak naprawdę tego gatunku nie znosił. Zanim stanął na planie „Obcego”, miał w głowie dość jasno sprecyzowaną opinię na temat fantastycznej stylistyki – nie ma nic strasznego w potworach, a żaden facet w kostiumie nie jest zdolny go przestraszyć. Być może właśnie to sprawiło, że zarówno „Obcy” jak i „Łowca androidów” są tak genialne. Scott chciał bowiem nakręcić coś więcej niż dreszczowiec z nierealnymi istotami, które atakują znienacka.
Potrzebował jak najbardziej wiarygodnej atmosfery, oryginalnych pomysłów i „tego czegoś”, co byłoby w stanie odróżnić jego filmy od innych „plastikowych” produkcji. Pragnął, by w jego wizje dało się uwierzyć. Udało mu się. Największym dowodem na niechęć Scotta do gatunku jest oczywiście totalna z niego rezygnacja – po świetnym „Łowcy” reżyser odstawił filmy fantastyczne aż na 30 lat.
„Obcy” i „Blade Runner” – dlaczego powstały?

Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła

Skoro więc stosunek Ridleya Scotta to science-fiction był jednoznaczny, dlaczego to właśnie od tego gatunku rozpoczął on swoją reżyserską karierę? „Obcy” powstał na fali mody. Przypomnijmy, że lata siedemdziesiąte przyniosły kinu fantastycznemu wielką rewolucję w postaci „Gwiezdnych Wojen”. Po gigantycznym sukcesie chyba najsłynniejszej sagi sci-fi w dziejach każde studio chciało mieć swój fantastyczny film. Padło na „Obcego”, gdyż Scott dostrzegł w nim szansę na to, by widzowie nie odrywali wzroku od ekranu – tak mocno przeżywali oglądany film.
Decyzja o kręceniu zapadła podobno po przeczytaniu zaledwie kilku stron scenariusza. Potwora było widać tu rzadko, a jednak sugestywnie. Scott, by stworzyć tę kreaturę, skorzystał z dziwacznych i niepokojących prac Rudiego Gigera, co okazało się strzałem w dziesiątkę.

A „Blade Runner”? Ten powstał z czystego przypadku. Przypomnijmy, że reżyser nakręcił go na podstawie słynnego opowiadania Philipa K. Dicka pt. „Czy androidy marzą o elektrycznych łowcach?”. Scenariusz do tejże adaptacji czytał rok wcześniej, ale nie dojrzał w nim nic ciekawego. Pomysł odrzucił. Dopiero po wielu miesiącach z braku innych perspektyw zaczął się do niego przekonywać. Potem w jego głowie pojawiła się ścisła wizja tego, jak film ma wyglądać. Nie obeszło się bez radykalnych kroków. Z pracy wyleciał Hampton Fancher, scenarzysta, który walczył o swoje pomysły. Dziś wiadomo, że to poprawki wprowadzone do tekstu przez Scotta uczyniły film genialnym i ponadczasowym.
Przede wszystkim realizm

Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła

Zarówno w pracy przy „Obcym” jak i „Blade Runnerze” Scott stawiał przede wszystkim na realizm. Brudne i ciemne krajobrazy miast z „Łowcy androidów” niełatwe były do stworzenia w słonecznej Kalifornii. Dlatego większość zdjęć do filmu odbywała się nocą. Kręcono w prawdziwych budynkach – w biurowcu Bradbury Building oraz na dworcu Union Station. Obie miejscówki były czynne dla ludzi za dnia, więc z samego rana nie mogło być nawet śladu po ekipie filmowej. W „Obcym” z kolei również wiele rzeczy dzieje się naprawdę. Choćby miotacze ognia wypalają tu naprawdę, co balansowało na granicy ryzyka, jednocześnie malowało na twarzach ekipy autentyczne przerażenie. Zresztą aktorzy zupełnie spontaniczne zareagowali również na słynną scenę, w której alien wyskakuje z ciała Kane’a. Oni nie wiedzieli, co dokładnie się wydarzy, a reżyser zrobił im „niespodziankę”. Dużo dialogów jest tu improwizowanych – dzięki czemu efekt naturalności jest jeszcze bardziej wyraźny. Reżyser zadbał też o odpowiednią atmosferę na planie, kupując krew od rzeźnika. Ta, cuchnąca i lepka, lądowała na twarzach aktorów zupełnie z zaskoczenia.

Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła

Próba powrotu króla science-fiction na swój tron niekoniecznie się udała. W przypadku „Prometeusza”, zarówno doceniając plusy jak i ganiąc minusy filmu, trudno mówić o dziele epokowym, przełomowym. Istnieją cynicy, którzy twierdzą, że reżyser po „Blade Runnerze” się po prostu skończył i nie powinien kręcić nic więcej. Czy jeszcze kiedyś objawi się jego talent do gatunku? Ponoć w drodze jest „Blade Runner 2”. Pytanie tylko: czy to dobry pomysł?

Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła
Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła Ridley Scott i jego dwa arcydzieła

2014-08-04 - D. Jędrzejewska

0

Komentarze do:
Ridley Scott i jego dwa arcydzieła

Podobne artykuły i galerie