Na powrót Briana De Palmy do kin musieliśmy czekać kilka długich lat. Już dzisiaj w Polsce debiutuje jego najnowsza produkcja, tym razem thriller erotyczny pt. „Namiętność”. Na ekranie w rolach kochanek, które stają się śmiertelnymi wrogami, będziemy mieli okazję zobaczyć dwie charakterystyczne i popularne gwiazdy: Rachel McAdams i Noomi Rapace. Ta pierwsza gra postać Christine, atrakcyjnej i pewnej siebie szefowej oddziału amerykańskiej korporacji reklamowej. Mimo że wydaje się życzliwa, tak naprawdę jest okrutną i gotową na wszystko, by osiągnąć cel, manipulatorką. Jej relacja z ambitną podwładną, Isabelle (Rapace), już wkrótce przekształci się w chore preludium seksu i pokazu władzy. Asystentka upokorzona przez swoją mentorkę wejdzie w niebezpieczną grę pozbawioną moralności i etyki.
O swoich bohaterkach De Palma opowiada w ten sposób: Dziewczyny były tak intensywne w swojej grze, że musiałem dać im wiele swobody. Gdy pracujesz z takimi aktorkami, wszystko, co musisz robić, to siedzieć cicho i patrzeć. Musisz tylko czekać na efekt ich pracy. Rachel i Noomi wiedziały, co chcą osiągnąć. Wypróbowywały tylko różne wersje.
W takiej sytuacji dobry reżyser musi jedynie ustawić kamerę w odpowiednim miejscu. Pomagać może tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Czasem może tylko podrzucić wskazówkę, wyjaśniającą kierunek całego filmu. Rachel McAdams dotychczas kojarzyła nam się ze słodkimi, niewinnymi rolami w romansach. Rapace ma natomiast w sobie coś mrocznego.
Nowy film De Palmy to jednak nie tylko namiętność, ale i zbrodnia, a także gra z konwencją. Jak twierdzi sam reżyser: Nikt inny nie lubi filmów noir, tak bardzo jak ja. Uwielbiam ten styl wizualny – co widać także w jego najnowszym filmie. Nawiązania do dreszczowców sprzed lat są, czynią tę produkcję jeszcze bardziej smakowitą. Światowa premiera "Namiętności" odbyła się w ramach konkursu na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Obraz trafił również na Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Toronto. Teraz debiutuje w polskich kinach.
