Logo

Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat

Ostatnio kino science-fiction przeżywa swoisty rozkwit. Stworzenie wielkiego widowiska na kształt „Pacific Rim” czy „Godzilli” gwarantuje wielki sukces kasowy. Ludzie pragną igrzysk – wielkich wybuchów, światów przyszłości, fantastycznych zdarzeń, zapierających dech w piersiach efektów specjalnych. Twórcy filmowi chętnie więc dostarczają im tego typu rozrywki. Nie każdej jednak wielkiej i spektakularnej superprodukcji udaje się sprostać oczekiwaniom gawiedzi. Oto lista gniotów science-fiction ostatnich lat. Tych tytułów wystrzegaj się jak ognia!
Battleship: Bitwa o Ziemię

Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat

Sam pomysł, żeby stworzyć adaptację popularnej gry w statki mógł wydawać się absurdalny. Nie warto jednak było go skreślać już z miejsca – wszak proste pomysły czasem sprawdzają się najlepiej (za przykład może posłużyć wspomniany wcześniej „Pacific Rim”). W tym przypadku niestety się nie udało - nowy film Petera Berga nie zaskarbił sobie powszechnej sympatii widzów, a tym bardziej łaskawej opinii krytyków.
Naiwny, żeby nie powiedzieć „głupi” scenariusz wraz z drewnianą obsadą (Taylor Kitsch plus wcale niezjawiskowa Rihanna) uczyniły ten film wręcz nieznośnym. „Battleship” posłużył internautom jako inspiracja do zabawy w wypisywanie pojawiających się w filmie absurdów – to chyba najbardziej kreatywna zasługa całej produkcji.
Transformers: Wiek zagłady

Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat

Michael Bay ma czasem problemy z zastopowaniem i zdrowym rozsądkiem. Rozpędzając się, stawia na wielkie widowisko i jednocześnie zapomina, że fabuła filmu powinna mieć jakiś sens. Dało się to zauważyć choćby w jego „Trasformersach: Wieku zagłady”. Filmowi towarzyszył ogromny patos, cały stos scenariuszowych bzdur, a także niemiłosiernie rozciągnięta w czasie wielka batalia. Było mdło i bez polotu, a co najgorsze – było po prostu nudno. Bay postanowił szybko zrehabilitować się za tę i kolejną nieszczęsną wpadkę (w postaci "Transformers 3") i stworzyć zupełnie nową, odświeżoną trylogię „Transformersów”. O tym, jak mu poszło, dowiemy się w drugiej połowie czerwca wraz z premierą „Transformers: Wiek zagłady”.
Jumper

Niektórzy usprawiedliwiają miałkość scenariusza “Jumpera” argumentem, że to film wybitnie młodzieżowy. Nie oczekujmy więc, że spodoba się dorosłym. Warto wtedy przywołać choćby „Piratów z Karaibów”, również młodzieżowych, a przy tym ekscytujących, brawurowych i dowcipnych. Da się? Jasne że tak! Tymczasem „Jumper” nie posiada żadnej z tych cech. To film wtórny, mało zaskakujący, nie wzbudzający emocji, nieangażujący, momentami nawet głupi. Omijać z daleka i nie sugerować się interesującą obsadą (Samuel L. Jackson, Hayden Christensen, Rachel Bilson, Diane Lane).
Prometeusz

Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat

Znajdą się i tacy, którzy „Prometeusza” będą usilnie bronić przed rozwścieczoną krytyką. Żaden jednak z argumentów nie zmieni tego, że film Ridleya Scotta nie spełnił oczekiwań, jakie przed nim stawiano. Zapowiadano przecież widowisko w duchu kultowego „Obcego”. Zaangażowano również rewelacyjną obsadę, na czele z Charlize Theron czy Michaelem Fassbenderem. Premiera wydawała się ekscytująca również ze względu na fakt, że o to Ridley Scott po wielu latach postanowił powrócić do konwencji kina science-fiction. Niestety poległ, oferując nam kiepski i zbyt powikłany scenariusz, a co gorsza - zupełnie przeciętny klimat. Nie zraziła go jednak krytyka – mimo niej reżyser wciąż jest decydowany kręcić drugą część. Czy to aby naprawdę dobry pomysł?
Pamięć absolutna

Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat

Moda na kręcenie remake’ów trwa. Każdy rozsądny widz zadaje sobie jednak pytanie, po co to wszystko? Po co mnożyć nowe wersje filmów dobrych, kultowych i wciąż chętnie oglądanych? Przypadek „Pamięci absolutnej” udowodnił, że niełatwo brać się z takim bykiem za rogi. Z dobrze znanej kinomanom, klimatycznej historii, wyszła tym razem mało strawna, nudna papka, film bezbarwny i bez polotu. I choć świat przyszłości stworzono z wielką starannością i nie jest już on tak plastikowy jak w pierwowzorze, nawet w ten sposób nie udało się odratować filmu. Nie pomógł również Colin Farrell, który okazał się okrutnie irytujący. Stary i poczciwy Arnie wydaje się nie do zastąpienia.
1000 lat po ziemi

Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat

Ogromna porażka Willa Smitha. Popularny aktor szykował się na spektakularny sukces, tym bardziej, że w tej postapokaliptycznej i widowiskowej produkcji wystąpił wraz ze swoim synem, Jadenem. „1000 lat po Ziemi” miało być zatem wielkim triumfem Smithów. Okazało się natomiast gigantycznym obciachem. Krytycy zjechali film z góry na dół, a publika kręciła nosem tak bardzo, że i dochody z biletów nie przyniosły satysfakcji.
Absurdalny świat, naiwny scenariusz, dużo kinematograficznego bełkotu, a nawet gra głównych bohaterów – żaden z elementów nie maił szans ustrzec tego filmu przed wielką katastrofą.

Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat
Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat

2014-04-12 - D. Jędrzejewska

0

Komentarze do:
Najgorsze filmy science-fiction ostatnich lat

Podobne artykuły i galerie