Moby ma wyraźny pogląd na świat. Przez cały okres jego sławy docierają do mediów jego wypowiedzi dotyczące własnych obserwacji. Jakiś czas temu muzyk zaatakował muzykę pop, twierdząc, że w ogóle nie jest ona muzyką. Według niego to przemysł czy fenomen społeczno-kulturowy, który z wyrażaniem emocji – będącego przecież domeną muzyki – nie ma nic wspólnego. Moby nigdy nie szczędził gorzkich słów zjawiskom, które obserwował.
Obrywało się między innymi celebrtyom, którzy gubią się w swoim pustym świecie bez znaczenia, ludziom, którzy sięgają po tabloidy i łudzą się, że to, o czym w nich czytają jest wielkim, światowym życiem. Muzyk krytykuje bez oporów polityków, niegdyś ostro wypowiadał się w sprawie 11-go września, interwencji w Iraku czy Schwarzeneggera na stołku gubernatora.
Parę lat temu głośnym echem odbił się jego konflikt z popularnym raperem – Eminemem. Podczas ceremonii rozdania nagród Grammy Moby jasno wyraził się na temat tego, co myśli o osobie Marshalla Mathersa. Ze sceny nazwał go mizoginem, homfobem, rasistą i antysemitą.
W ramach odwetu Eminem sparodiował go w teledysku do jednego ze swoich słynniejszych hitów – „Without Me”. Moby jednak w swoich perypetiach z innymi gwiazdami muzyki potrafi również stanąć w obronie. Tak było w przypadku Britney Spears, na którą w pewnym momencie spłynęła gigantyczna fala krytyki.
Bronił jej, twierdząc, że to zagubiona, ze skłonnością do autodestrukcji dziewczyna, która za wcześnie stała się sławna i ciężaru sławy nie potrafiła unieść. Desperacki gest Spears z ogoleniem głowy był według Moby’ego bardzo wymowny. Tej dziewczynie bardziej potrzebne jest wsparcie, niż krytyka ze strony publiki, która kiedyś ją kochała – mówił. W jego słowach nie obeszło się jednak bez ironii – im jest grubsza i zaniedbana, tym jest ciekawsza. Kocham ją. – prowokował. Sam musiał niegdyś sprostać uzależnieniu od alkoholu i narkotyków. Przez długie lata ćpał i pił bez opamiętania, zaczynał tuż po otwarciu oczu każdego poranka. Teraz jest ponoć czysty, stoczył zwycięską walkę, przetrwał odwyk i obecnie stara się dbać o swoje zdrowie. Poza tym od lat jest weganinem, co idealnie pasuje do pełnego obrazu jego postaci.
Jest również proekologiem – od samego początku sławy na ogromną skalę brał udział we wszelkich koncertach i akcjach charytatywnych. Sam był wielu z nich inicjatorem. Nawet jednak i Moby nie do końca potrafi uniknąć krytyki. Ortodoksyjni fani muzyki elektronicznej często mu zarzucali, że ją trywializuje.
To on do motywów house’owych i ambientowych wprowadził zniekształcone riffy gitarowe, elementy punka (muzykę zaczął tworzyć od gry w zespole punkowym) czy detale krytykowanego przez niego popu i disco. Jego najsłynniejszym i najbardziej komercyjnym albumem do tej pory pozostaje „Play” z 1999 roku z powszechnie lubianym hitem „Why Does My Heart Feel So Bad”. Wszystkie nagrania z krążka zostały wykorzystane w celach komercyjnych, np. sprzeda do reklam. To działanie również spotkało się z krytyką – dzisiaj jest ono już normą.
Ostatni krążek Moby’ego to „Destroyed.” z maja zeszłego roku. Muzyk dobiega już pięćdziesiątki – zobaczymy, czy coś jeszcze zdoła nam pokazać i udowodnić.
