2013.01.20// D. Jędrzejewska
To fakt, Leonardo DiCaprio ma prawo czuć się zmęczony. Przez ostatnie lata grał w wielu dobrych, głośnych produkcjach u cenionych reżyserów. Wspomnijmy chociażby "Incepcję" Christophera Nolana, "Wyspę tajemnic" Martina Scorsese czy "J.Edgara" Clinta Eastwooda. Aktor nie zwalnia tempa. Ostatnie jego filmy to "Django" (od piątku w polskich kinach), "Wielki Gatsby" (premiera w czerwcu tego roku) czy "Wolf of Wall Street" (światowa premiera w sierpniu). Teraz DiCaprio przyznaje, że czuje się zmęczony. W ostatnim z wywiadów zdradził, że potrzebuje kilkuletniej przerwy, którą spożytkowałby na podróże i promocję ekologii.
Trzeba przyznać, że DiCaprio, mimo że jest cenionym aktorem, nie ma szczęścia do nagród. Już od paru lat mówi się o nim jak o kandydacie do Oscara, ten jednak nie sięga po statuetkę.
W tym roku był konsekwentnie pomijany w ważnych nominacjach, choć jego kreacja w "Django" zebrała bardzo przychylne opnie u krytyków. Kto wie, być może kolejne dwa filmy z "boskim" Leo, które zadebiutują w tym roku, nareszcie przyniosą mu najważniejszą z nagród - jeszcze przed zapowiadaną przerwą.