Jennifer Lopez wystąpiła niedawno w thrillerze pt. "Chłopak z sąsiedztwa". Tuż przed jego premierą aktorka zaznacza, że tym razem praca na planie była dla niej intensywnym doświadczeniem. Przypomnijmy, że Lopez wcieliła się tu w rolę prześladowanej przez młodego kochanka kobiety. To pierwsza jej rola od czasu przeciętnego "Parkera" z 2013 r. Aktorka wyznała też, że tym razem to jej agentka musiała namawiać ją na przyjęcie propozycji i zmniejszenie finansowych oczekiwań.
"Aktualnie ja i moja agentka chcemy widzieć mnie w rolach takich jak ta. To ona zasugerowała: 'Myślę, że to będzie dobry projekt dla ciebie'" - powiedziała Lopez w rozmowie z "Collider". Za występ w "Chłopaku z sąsiedztwa słynna seksbomba zainkasowała "zaledwie" 4 miliony dolarów. Opłacało się? "To było bardzo intensywne przeżycie. Nigdy wcześniej w swojej karierze nie zrobiłam takiego filmu.
Pierwszy raz zdecydowałam się na takie posunięcie, ale to dało mi poczucie pewnej wolności. Uświadomiło mi to, że mogę robić filmy takie, jakie tylko chcę, tak jak teraz" - mówiła. Za kamerą filmu stanął Rob Cohen, reżyser "Alexa Crossa". Obsadę zasilili również: Ryan Guzman, Kristin Chenoweth, Ian Nelson i John Corbett. "Chłopak z sąsiedztwa" trafi na ekrany kin 27 lutego.
