Logo

Jeff Bridges - nigdy nie jest za późno

Jeff Bridges ma już ponad 60. lat. Na ekranie pojawił się pierwszy raz jako niemowlak (urodził się w aktorskiej rodzinie) i od tamtej pory wystąpił w około siedemdziesięciu produkcjach. Oscara jednak zgarnął zaledwie trzy lata temu. Gdy przyznawano mu nagrodę, wielu jego fanów kiwało z uznaniem głowami – statuetka ta należała mu się jak ówcześnie nikomu innemu. I to nie tylko za rolę nadużywającego alkoholu muzyka country w „Szalonym sercu”, ale za wszystkie wcześniejsze dokonania. Bo choć zdarzały mu się wpadki, zagrał też całą masę niezapomnianych ról, wzbudzających nie tylko emocje, ale i sympatię. Jeff Bridges to dobry aktor, a przy tym jeden z najsympatyczniejszych w Hollywood.

Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno

Do swojej kariery podchodzi z dystansem. Zawsze obca była mu pogoń za blichtrem, poklaskiem i spojrzeniami pełnymi podziwu. Bridges sławie potrafił zaśmiać się w twarz, uciec od niezdrowego środowiska. W latach 70. miał szanse być jednym z najpopularniejszych aktorów. Życiowe problemy, walka z uzależnieniem od LSD, od wielkich sukcesów go odsunęła.
Mimo to zawsze wracał i przeważnie w dobrym stylu. Trudny epizod w biografii nie sprawił jednak, że Bridges to hulaka i groźny facet. Znany jest z ciepłego poczucia humoru, skłonności do medytacji, luźnego podejścia do życia i wierności. Ożenił się w 1977 roku i tak już zostało – bez skandali i spektakularnych rozstań. Ma trzy córki i spełnia się jako mąż i ojciec.

Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno

Pierwszą wielką rolą Bridgesa był jego występ w „Ostatnim seansie filmowym” z 1971 roku. Film był nominowany do Oscara w wielu kategoriach, w tym Jeff zgarnął jedną. Statuetki nie otrzymał, ale dał się zauważyć. Niedługo potem szersza publika podziwiała go w „Ostatnim amerykańskim bohaterze” czy „Piorunie i lekkiej stopie” z Clintem Eastwoodem (tutaj otrzymał kolejną nominację).
Wtedy też zaliczył kilka wpadek, między innymi w „King Kongu” czy „Wrotach niebios”. Wciąż jednak utrzymywał opinię sympatycznego człowieka i zdolnego aktora. W latach 90. jego kariera na powrót się odrodziła. To wtedy pojawił się w świetnym „Fisher Kingu” Terry’ego Gilliama z brawurową rolą Robina Williamsa, w rewelacyjnym „Sercu Ameryki”, a nawet w romansie z Barbarą Streisand pt. „Miłość ma dwie twarze”. Do historii przeszła jego koncertowa rola w filmie braci Cohen pt. „Big Lebowski”.

W nowym stuleciu mógłby odejść w niepamięć. Mógł – ale tego nie zrobił, wciąż zaskakując i wybierając różnorodne, całkiem inne od siebie role. Pamiętamy go z roli psychiatry w przejmującym „K-PAX”, z świetnego dramatu na podstawie prozy Johna Irvinga pt. „Drzwi w podłodze” czy z kilku interesujących thrillerów.
Po „Szalonym sercu” wybierał filmy mało spektakularne, ale zawsze opowiadające interesującą, na wskroś ludzką historię – np. w „Na drodze do szczęścia” z Justinem Timberlakiem czy „Rok pod psem”, gdzie głównym jego towarzyszem był pies właśnie.

Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno

Mocny występ zaliczył ostatnio w nowym filmie Cohenów, westernowym „Prawdziwym męstwie” (za który to zresztą otrzymał kolejną nominację oscarową). Mówią, że takich nominacji przed nim jeszcze cała masa – jest niczym wino, im starszy, tym lepszy. My z przyjemnością na Bridgesa popatrzymy jeszcze nie raz, nie dwa.

Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno
Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno Jeff Bridges ? nigdy nie jest za późno

2012-09-11 - D. Jędrzejewska

0

Komentarze do:
Jeff Bridges - nigdy nie jest za późno

Podobne artykuły i galerie