No jest to trochę dziwaczne. Brzuchaty Koreańczyk, który opanował cały świat tańcem? To jednak prawda. PSY od lipca tego roku zaliczył niebagatelną, rekordową liczbę wyświetleń na YouTube i całe mnóstwo naśladowców. Mimo że jego utwór „Gangam style” mieści się w jakiś kosmicznych kategoriach estetycznych, oszalały na jego punkcie masy, a ściślej – na punkcie tańca prezentowanego przez zabawnego Koreańczyka. W ten sam sposób, czyli na „niewidzialnego konia”, tańczyła już Britney Spears czy Nelly Furtado, a także zgromadzone tłumy ludzi na tak zwanych Flash Mobach – w Polsce np. w Poznaniu, Katowicach czy w Trójmieście.
PSY to reprezentant tzw. K-popu, czyli koreańskiego popu – jego odpowiednikiem w Polsce mogłoby być po części nasze „nowoczesne” (które obecnie również zalicza powrót na salony) disco polo. Choć nie do końca – K-pop jest jak na nasze warunki nieco egzotyczny, mimo to skutecznie zwraca swoją uwagę.
Ma też swoją tradycję. Pierwszy raz zaistniał w latach 90. w postaci dwudziestoletniego Seo Taiji, który wraz ze swoimi tancerzami podbił sceny Korei tak skutecznie, że dzisiaj – gdy ma już 40 lat – wciąż nazywany jest „prezydentem koreańskiej kultury”. Seo w związku ze swoją oszałamiającą popularnością przeprowadził się nawet do Stanów Zjednoczonych – rozhisteryzowane fanki skutecznie przeszkadzały mu w normalnym funkcjonowaniu.
K-pop od tamtej pory rozwijał się w różnych kierunkach, stopniowo zalewając Chiny, Japonię, Tajwan, Wietnam, Hong Kong, Filipiny i Singapur. Chodziło tu przede wszystkim o przerysowany, plastikowy wizerunek, mocno taneczną, chwytliwą muzykę, całość jak najbardziej kiczowatą, niemalże przypominająca kreskówkę na żywo. Jednym z ważniejszych elementów jest tu oczywiście taniec. Zjawiska, które rodzą się wokół gwiazd K-popu są jednak zgoła inne niż na całym świecie – w naszych kategoriach, stanowiąc stanowczy odchył od normy. Gwiazdy dążą do perfekcji morderczymi treningami, z kolei psychotyczni fani zrobią wszystko, by znaleźć się w pobliżu swojego idola. Dosłownie wszystko. Stalking wynaturzony do granic możliwości, instalowanie kamer pod domem idola, pościgi specjalnymi taksówkami tzw. „sasaeng taxi” (od sasaenf fan – czyli fan na śmierć i życie).
K-pop przez długi czas ledwo przedostawał się za granice swojej ojczyzny. Dzisiaj jednak, dzięki mocy Internetu i oczywiście YouToube’a, wzbudza coraz większe zainteresowanie całego świata. Swoją cegiełkę do tej sławy (a raczej porządną cegłę) dołoży również zabawny PSY. Cóż jest w tym teledysku takiego, że zawojowało cały świat? Przede wszystkim wzbudza śmiech. Koreańczyk, który energicznie poczyna sobie w rytm obciachowego bitu jest wyjątkowo „imprezowy” i trafny do „posyłania dalej”. Sam PSY nie chce być utożsamiany z K-popem. Wśród swoich inspiracji wymienia Eminema, Tupaca czy Dr. Dre. Jego muzyka odróżnia się od standardowych koreańskich hitów choćby mocnym słowami – powszechnie uznanymi za „brzydkie”.
„Gangnam Style” pochodzi z jego szóstej płyty – jej popularność sprawiła, że Koreańczyk wkroczył na amerykańskie salony. Pokazał się na przykład na gali rozdania MTV Video Music Awards, a potem podpisał kontrakt z wytwórnią Island. Jego płyta będzie wkrótce dostępna na całym świecie, a sam PSY planuje nagrać coś w języku angielskim.
po 1 kpop byl popularny juz od roku 2008 wszedzie wiec nie pierdolcie ze ledwo co wydostawal sie poza Koreanskie obrzeza.Ranicie tym wszystkich wiernych fanow k-pop'u.