Kiedy stajesz się gwiazdorem, musisz przygotować się na to, że ludzie będą komentować twoje dokonania. I nie tylko. Tłum będzie podglądał każdy twój krok, z niecierpliwością wyczekując na potknięcia. Kiedy się potkniesz, nawet nie zdążysz się obejrzeć, a media (w szczególności te internetowe) zaleje cała masa zgryźliwych komentarzy na twój temat, szyderstw i innych inwektyw. Jeśli potykasz się często lub zwracasz na siebie uwagę w wyjątkowo irytujący sposób, możesz być pewien, że będzie się o tobie mówiło często i gęsto, a łatka, która do ciebie przylegnie, nie odczepi się tak łatwo. Spójrz na poniższe przypadki muzyków, z których publika lubi się śmiać.
Justin Bieber
Justin w zeszłym roku otrzymał American Music Awards w kategorii artysta roku. Odbierając nagrodę, skierował kilka słów w stronę niedowiarków, którzy utrzymywali, że jest on jedynie gwiazdką jednego sezonu, szybko przeminie, a wszyscy o nim zapomną w ekspresowym tempie. Justin ma się komu odgrażać. Oprócz tego, że jest jednym z najlepiej zarabiających młodych artystów, to równocześnie jego nazwisku towarzyszy krok w krok chyba największe grono tzw. „hejterów”. Wyśmiewanie delikatnego wizerunku śpiewającego chłopca to już norma, nieustanne zdziwione komentarze, skąd ten fenomen również, porównania do dziewczynki i zapytania o orientację seksualną idą w ślad za nieustanną krytyką.
Nickelback
Z krytyką podobną do „bieberowej” w dziedzinie rocka od lat musi się mierzyć zespół Nickelback. Mimo że kapela ta sprzedała zawrotną sumę egzemplarzy swoich płyt, nazywana jest równocześnie przykładem upadku rocka, a nawet – najgorszym zespołem świata. Nickelback nie jest lubiany również przez krytyków i czasopisma branżowe. Muzyka tych facetów wyśmiewana jest za brak oryginalności, „upopowienie rocka” i powierzchowność braci Kroeger.
Phil Collins
Ogromnych zasług dla muzyki rozrywkowej Philowi Collinsowi nie da się odmówić. To muzyk najwyższej klasy, zmieniający muzyczną historię i wpisany już na stałe na jej karty. Dzisiaj jest już na emeryturze i nie ma zamiaru wracać na scenę, by nie być powodem żartów skierowanych w stronę podstarzałego, niewiedzącego kiedy skończyć dziadka. Dowcipów na swój temat nie udało się jednak Collinsowi uniknąć. Z jego postaci drwiło nawet słynne „Miasteczko South Park”. Dlaczego? Collins to chyba najbardziej poważny człowiek w branży.
Kanye West
Kanye West nie należy do najbystrzejszych artystów. Udowodnił to choćby w 2009 roku, kiedy podczas gali MTV wyrwał mikrofon odbierającej nagrodę Taylor Swift i zakomunikował publice, że wyróżnienie należało się Beyonce. Mówi się o nim, że kompletnie nie posiada poczucia humoru, a tym bardziej dystansu do samego siebie. Ma wielu wrogów, a tematy na różnych forach poruszające fenomen jego postaci uginają się od krytyki.
Natalia Lesz i Natasza Urbańska
Coś z naszego rodzimego podwórka. Co prawda w naszym kameralnym i skromnym show-biznesie powodów do szydzenia mnoży się jak grzybów po deszczu, wskażemy jedynie dwa. Natalia Lesz, szczupła i niepozorna dziewczyna, stała się obiektem szyderstw, kiedy poruszona premierą filmu „Jestem Bogiem” doszła do takich oto wniosków: "Zawsze miałam słabość do zagubionych chłopców. Do niepokornych osobowości.
Może dlatego, zanim nawet obejrzałam film „Jesteś Bogiem', wciąż miałam idealistyczną wizję, że gdybym mocno przytuliła Magika, dzisiaj pisalibyśmy piosenki, niczym Liber i Grzeszczak". My jej komentarz pozostawiamy… bez komentarza. Przypadek Nataszy Urbańskiej jest nieco bardziej skomplikowany. Tej gwiazdki nikt nie lubi, mimo że ta bardzo się stara, by ją lubiano. I chyba w tym tkwi jej problem.
